Poznaj naszych dostawców!
Koopa Zdrowia zrzesza dostawców, działkowiczów, rolników z rejonu Żuław, w promieniu 30 km od miasta Malbork. Większość z naszych producentów możesz znaleźć w poniższych opisach – bardzo się ucieszą jak odwiedzisz ich profil!
Pomimo tego, że zajmują się różnymi produktami, to łączy ich miłość do ziemi a w swoje produkty i uprawy angażują się całym sercem.
Dlatego żaden z nich nie stosuje sztucznych nawozów i chemicznych oprysków, wychodząc z założenia, że tradycyjne i naturalne metody upraw przekładają się na długotrwałą żyzność gleby, zawsze zdrowe i owocne plony.
Współpracujemy z nim od początku istnienia Kooperatywy. To on uprawia większość warzyw dostępnych w naszej ofercie.
Tomek zajmuje się uprawą ziemi już od 23 lat. Z upływem czasu zaczął zauważać, że coraz większej grupie ludzi zależy na braku chemii w żywności.
Dbając o swego odbiorcę wiele lat temu zmienił uprawy na naturalne. Jest zadowolony z życia i pracy, a największą radość sprawia mu kapusta, którą, jak mówi, najbardziej chwalą. To z niej mamy pyszną kapustę kiszoną w naszych zbiorach.
Rolnictwo to jego życie. W sezonie całe dnie spędza na polach, robiąc sobie przerwę jedynie na sen. Jest on wspaniałym przykładem człowieka ciężko pracującego, a przy tym bardzo skromnego i nie wychwalającego się swymi osiągnięciami.
Współpracują z nami od jesieni 2019 roku. Dostarczają pyszne przetwory – papryczki antipasti, marynowane grzyby, jeżyny w soku własnym, soki z tarniny, żywe octy i olej z porem.
W 2014 Marleny ojciec zachorował i antidotum na jego dolegliwości okazał się żywy ocet jabłkowy. Zainspirowało to ją do produkcji żywych octów, które mają niesamowite właściwości lecznicze. Mówi ona o sobie, że jest zwariowana na punkcie zdrowia, a natura jest w tym najlepszym współpracownikiem.
Jej rodzice byli rolnikami, ona jednak urodziła się w mieście. Mówi, że gdzieś w głębi tęskniła do natury, śpiewu ptaków, zieleni i spokoju. Po wielu latach pracy z lupą i cyną jako elektronik, w 2015 roku stała się gospodynią rolną.
Wraz z rodziną zajmuje się uprawą sadzonek oraz przerabianiem owoców swych upraw w przetwory. Najbardziej lubi maliny i jeżyny, nazywa je wdzięcznymi roślinami i chętnie tworzy z nich soki i przetwory. Pola Jaworskich to miejsce rodzinne. Wiosną mama pomaga z sadzonkami, jesienią syn zbiera owoce razem z rodzicami.
Marzą im się podróże po Europie i gotowanie potraw tradycyjnych dla kraju, który odwiedzają. Przetwarzanie dobrych lokalnych produktów w rozkosz na podniebieniu.
Z Pracownią Chleba współpracujemy od 2017 roku. Jej historia zaczyna się w dniu, w którym Pani Małgorzata trafiła na artykuł, mówiący o dodatkach do chleba, który kupujemy w sklepie. Od tamtej pory chleb piecze sama. Pyszny smak i gwarancja jakości przyciągnęły znajomych i rodzinę, chlebów piekło się coraz więcej. Pewnego dnia mąż wpadł na pomysł, by otworzyć Pracownię. Własnoręcznie wybudował pierwszy piec, pomógł w promocji, a Pani Małgosia zatopiła swe ręce w cieście i zabrała się za tworzenie pysznych zdrowych bochenków.
Kiedyś mieszkali w mieście, później przenieśli się na wieś. Tam uczyli się życia na nowo. Wraz z trójką dzieci pracowali przy ogrodzie i zwierzętach i całe jedzenie zapewniali sobie sami. Zależy im na byciu blisko natury, wiedzą że zapewnia to zdrowie i pogodę ducha.
Przepisem Pani Małgosi na szczęście jest silne zaufanie do siebie i nie robienie nigdy tego, na co nie ma ochoty. Czerpie ona radość z życia, jest towarzyską optymistką. Do klienta ma podejście indywidualne i zależy jej na ich zadowoleniu.
Pani Ola zajmuje się wypiekiem chlebów bezglutenowych. Pomysł na to zrodził się z potrzeby – syn zaczął mieć problemy skórne i okazało się, że jest alergikiem. Cała rodzina zmieniła wtedy swoje nawyki żywieniowe, wykluczając gluten, nabiał oraz konserwanty. Ola chcąc zadbać o ich zdrowie, uczyła się nowych przepisów, by dieta była zarówno rozmaita jak i zdrowa.
Umiejętnościami, których nabrała, podzieliła się z Panią Małgosią z Pracowni Chleba i tak rozpoczęły współpracę. Sami jesteśmy swoimi lekarzami, mówi, i jesteśmy tym, co jemy. Cieszy ją, że może pomagać ludziom w utrzymaniu zdrowia. Wie, jak niełatwe jest przerzucenie się z dnia na dzień na bezglutenową dietę, a piekąc chleby oferuje swoją pomoc. Dostosowuje swe wypieki do potrzeb klientów, ma do nich podejście indywidualne. Ola to kobieta ceniąca naturę i zdrowie, która swą wiedzą i dobrocią dzieli się z nami poprzez swe wypieki.
Z Agą w zakresie kulinarnym współpracujemy od 2019 roku. To od niej mamy pyszne dania z dyni – kopytka, pasztet, zupę oraz sałatkę warzywną i ciasta.
To kobieta pełna pasji i życia. Jest zastępcą przewodniczącej w Kole Gospodyń Wiejskich w Lasowicach, z którymi jeździ na konkursy i festyny, śpiewa i gotuje.
W kuchni ceni obie strony medalu. Z jednej tradycję i dania, które był na stole u mamy, powracanie do korzeni, do kuchni przodków. Z drugiej strony lubi nowości i odkrywanie nowych smaków, jak chociażby szałwi użytej jako posypka do kopytek czy jako przyprawa do pasztetu z dyni.
Ciasta piekła całe życie. Mówi, że przepisami wymieniała się z koleżankami już w czasach szkolnych. Kiedy mówi o jedzeniu, w jej oczach błyszczy szalona iskierka, która sprawia wrażenie, że mogłaby wszystko wyczarować z odpowiednich składników.
Aga to również osoba bardzo połączona z naturą i pracą w ziemi. „Co nie posadzę i nie zbiorę, to nie zjem.” Nie kupuje w sklepie niczego, co może posadzić w swoim ogródku. Latem pracuje, by mieć zapasy na całą zimę i to spod jej dłoni wyrastają składniki do dań, które nam przygotowuje. Żyje według zasady „czerp z tego, co masz”. Nawet z chwastów, które porastają jej ogródek, stworzyła maść, która leczy stawy.
Praca Agi karmi zarówno jej ciało jak i ducha. „Robię to, co lubię”, mówi z radością. To wspaniałe móc jeść potrawy przygotowane przez tak pogodną i pełną energii kobietę!
Współpracujemy z nią od 2017 roku. Przygotowuje pyszne pierogi, krokiety, gulasze, kopytka, pasztety wegetariańskie. Jej ulubionym zajęciem w kuchni jest pieczenie ciast, a szczególnie marchewkowego. Mówi, że jest ono niepowtarzalne i to się jej podoba. Mama również pracowała w kuchni. Okazuje się, że Emilia jako dziecko nie widziała się w tym zawodzie, jednak, jak powiedziała, „życie robi swoje” i teraz to jej pasja.
Odbywała staż we Francji, przez wiele lat była szefem kuchni w kawiarni na Zamku w Malborku. Prowadziła też pizzerię oraz ma tytuł mistrza pralin. Kucharka Emila to nie byle kto! Kiedy spogląda w przyszłość widzi rozwój, jest chętna nowych pomysłów i przepisów. Interesuje ją kuchnia prowadzona według sezonów – współpraca z naturą idzie w parze z gotowaniem!
Znalazło się w jej życiu jednak coś ważniejszego od kulinariów – to jej dzieci. Czule mówi o tym, że dzieci ma się jedne. Ciekawe, czy pasja gotowania przejdzie na kolejne pokolenie.
Wspólpracuje z nami od 2019 roku. Dostarcza mleko, masło, śmietanę, twaróg i jajka.
Krowami zajmuje się od dwóch lat. To rodzinne dobro, którym wcześniej zajmował się jego ojciec, a niedługo chce się nimi zająć jego dorastający syn. Tata nauczył go przetwarzać mleko według prostych przepisów i ich się trzyma.
Sebastian to uśmiechnięty człowiek, który ceni sobie prostotę i ma wielkie serce do rodziny, którą bardzo kocha.
Produkty ze zdrowego ziarna to jedzenie o przywróconej naturalnej wartości odżywczej. Są wolne od zanieczyszczeń i zakłóceń wprowadzonych przez środowisko.
Wyroby, gdzie bazą surowcową są produkty ze Zdrowego Ziarna, cechują się lepszą jakością i smakiem oraz wzmacniają organizm. Wpływają na zdrowie i zadowalający wygląd. Dają one siłę, by mierzyć się ze zdarzeniami i przeciwnościami dnia codziennego.
Dbający o ich jakość, Adam, życzy konsumentom dobrej kondycji, zdrowia oraz przyjemnych doznań smakowych.
Z Kooperatywą współpracuje od roku. Produkuje zdrowotne nalewki, soki z bzu, przetwory i produkty bez cukru. Po wielu latach pracy w korporacji, zdecydowała robić to, co kocha i jeszcze bardziej zbliżyć się do natury.
Pasjonatka ziół – zbiera je przez prawie cały rok i suszy na napary oraz robi nalewki. Swoją pracą leczy i uświadamia i przynosi jej to wiele radości. Jej poczynania w kuchni można oglądać na filmikach Kuchni Ditte.
Z Anią współpracujemy od dawna, a słodkości dostarcza nam od 2020 roku. Cukiernictwem zajmuje się od 13 lat. Gdy jej teściowa zachorowała, została wrzucona na głęboką wodę do cukierni swych teściów. I tak rozpoczęła się przygoda, w której została do dziś. Poznała tajniki pieczenia słodkości, a torty artystyczne stały się jej pasją.
Alergie pokarmowe u jej dziecka spowodowały, że zainteresowała się zdrową żywnością i zaczęła tworzyć wypieki dla alergików oraz dla tych, którzy bardziej dbają o to, co jedzą. Widzi, że jest ich coraz więcej i zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne jest dbanie o zdrowie. Satysfakcję przynosi jej łączenie dobrego smaku ze zdrowiem i poczucie, że robi coś dobrego dla ludzi.
Ania chce poszerzać swą działalność, rozpowszechniać zdrowe jedzenie i czynić je coraz bardziej przystępnym dla klientów. Od niedawna pracuje głównie na własną rękę, tworząc produkty bezglutenowe, bez cukru oraz inne pyszności.
Na codzień ważne jest dla niej bycie w teraźniejszości, by cieszyć się każdą chwilą. Ćwiczy jogę i medytuje oraz korzysta z naturalnych terapii, by wspomóć swe zdrowie. Dba o zdrowy balans zarówno w swych wypiekach jak i w życiu.
Pan Zbyszek od 2017 roku tłoczy oleje dla odbiorców Kooperatywy. „Dostęp do informacji jest łatwy, dzięki czemu wzrasta świadomość”, mówi, spytany o to, jak zaczęła się jego przygoda z tłoczeniem. Chętnie robi coś dobrego dla innych, co pomaga im w utrzymaniu zdrowia i poszerza ich świadomość. Oleje przez niego tłoczone są bogate w witaminy i minerały, dzięki temu, że nie są poddawane wysokim temperaturom. Tłoczenie na zimno sprawia, że mają krótkie terminy przydatności, dzięki czemu spożywamy je świeże i łatwiej jest pamiętać o ich regularnym spożyciu, co jest bardzo cenne dla zdrowia.
W wolnym czasie pan Zbyszek interesuje się historią naszego regionu, sięgającą do zamieszkujących te tereny Sławian. Lubi też spędzać czas na świeżym powietrzu, szczególnie pod żaglami.
Warzywa i owoce dostarcza nam od 2017 roku. Ten kulturalny starszy pan ma w sobie mnóstwo energii i pasji do natury. Lubi spędzać czas na powietrzu – gdy pogoda dopisuje, rusza rowerem z Malborka do Stegny czy Kątów. Niestraszne mu długie dystanse, bo wie, że ruch to zdrowie.
Pan Jurek ma kilka działek nad Nogatem, na których uprawia warzywa i owoce dla siebie, swoich bliskich i Kooperatywy. W zbiorach znajdziemy marchew, cukinię, dynię, groszek, botwinkę, wiśnie i porzeczki. Jego ulubioną rośliną są jednak ziemniaki. Pan Jerzy nie używa na swych polach żadnej chemii czy maszyn, skrupulatnie więc plewi je ręcznie, a później sam wykopuje. Spytaliśmy, ile zebrał ich w zeszłym sezonie – to aż 700kg! Cóż za pełen życia i pasji do natury mężczyzna!
Zdradził nam też, że jest fanem muzyki z lat sześćdziesiątych – natki z jego pól tańczą z wiatrem do dźwięków The Doors i Animalsów.
Z Kooperatywą współpracują od samego jej początku. Zarówno Ania jak i jej mąż pochodzą z miast. Zawsze jednak było w niej marzenie o domu z historią. Kiedy kilkanaście lat temu zaczęli szukać, znaleźli go tu na Żuławach. Mieszkają w nim od kilkunastu lat, z psami, kotami i końmi. Zagłębienie się w mennickie korzenie gospodarstwa sprawiło, że w 2015 roku pojawiła się u nich pierwsza koza Mela. Rok później powstał pierwszy ser. „Lubię myśleć, że to dobre duchy tego domu prowadzą nas tą drogą” – mówi Ania.
Satysfakcję przynosi im własnoręczne przywracanie tegop miejsca do świetności oraz obcowanie z przyrodą. Bliskość i szczerość zwierząt oraz proste rytuały tworzą piękną codzienność. „Życie tutaj jest jak powrót do korzeni” – mówi Ania. – Czuję, że jestem bliżej istoty życia.” I w to piękne, proste i pracowite życie można zanurzyć się, jedząc ich sery.

Współpracujemy z nim od początku istnienia Kooperatywy. To on uprawia większość warzyw dostępnych w naszej ofercie.
Tomek zajmuje się uprawą ziemi już od 23 lat. Z upływem czasu zaczął zauważać, że coraz większej grupie ludzi zależy na braku chemii w żywności.
Dbając o swego odbiorcę wiele lat temu zmienił uprawy na naturalne. Jest zadowolony z życia i pracy, a największą radość sprawia mu kapusta, którą, jak mówi, najbardziej chwalą. To z niej mamy pyszną kapustę kiszoną w naszych zbiorach.
Rolnictwo to jego życie. W sezonie całe dnie spędza na polach, robiąc sobie przerwę jedynie na sen. Jest on wspaniałym przykładem człowieka ciężko pracującego, a przy tym bardzo skromnego i nie wychwalającego się swymi osiągnięciami.
Współpracują z nami od jesieni 2019 roku. Dostarczają pyszne przetwory – papryczki antipasti, marynowane grzyby, jeżyny w soku własnym, soki z tarniny, żywe octy i olej z porem.
W 2014 Marleny ojciec zachorował i antidotum na jego dolegliwości okazał się żywy ocet jabłkowy. Zainspirowało to ją do produkcji żywych octów, które mają niesamowite właściwości lecznicze. Mówi ona o sobie, że jest zwariowana na punkcie zdrowia, a natura jest w tym najlepszym współpracownikiem.
Jej rodzice byli rolnikami, ona jednak urodziła się w mieście. Mówi, że gdzieś w głębi tęskniła do natury, śpiewu ptaków, zieleni i spokoju. Po wielu latach pracy z lupą i cyną jako elektronik, w 2015 roku stała się gospodynią rolną.
Wraz z rodziną zajmuje się uprawą sadzonek oraz przerabianiem owoców swych upraw w przetwory. Najbardziej lubi maliny i jeżyny, nazywa je wdzięcznymi roślinami i chętnie tworzy z nich soki i przetwory. Pola Jaworskich to miejsce rodzinne. Wiosną mama pomaga z sadzonkami, jesienią syn zbiera owoce razem z rodzicami.
Marzą im się podróże po Europie i gotowanie potraw tradycyjnych dla kraju, który odwiedzają. Przetwarzanie dobrych lokalnych produktów w rozkosz na podniebieniu.
Z Pracownią Chleba współpracujemy od 2017 roku. Jej historia zaczyna się w dniu, w którym Pani Małgorzata trafiła na artykuł, mówiący o dodatkach do chleba, który kupujemy w sklepie. Od tamtej pory chleb piecze sama. Pyszny smak i gwarancja jakości przyciągnęły znajomych i rodzinę, chlebów piekło się coraz więcej. Pewnego dnia mąż wpadł na pomysł, by otworzyćPracownię. Własnoręcznie wybudował pierwszy piec, pomógł w promocji, a Pani Małgosia zatopiła swe ręce w cieście i zabrała się za tworzenie pysznych zdrowych bochenków.
Kiedyś mieszkali w mieście, później przenieśli się na wieś. Tam uczyli się życia na nowo. Wraz z trójką dzieci pracowali przy ogrodzie i zwierzętach i całe jedzenie zapewniali sobie sami. Zależy im na byciu blisko natury, wiedzą że zapewnia to zdrowie i pogodę ducha.
Przepisem Pani Małgosi na szczęście jest silne zaufanie do siebie i nie robienie nigdy tego, co na nie ma ochoty. Czerpie ona radość z życia, jest towarzyską optymistką. Do klienta ma podejście indywidualne i zależy jej na ich zadowoleniu.
Pani Ola zajmuje się wypiekiem chlebów bezglutenowych. Pomysł na to zrodził się z potrzeby – syn zaczął mieć problemy skórne i okazało się, że jest alergikiem. Cała rodzina zmieniła wtedy swoje nawyki żywieniowe, wykluczając gluten, nabiał oraz konserwanty. Ola chcąc zadbać o ich zdrowie, uczyła się nowych przepisów, by dieta była zarówno rozmaita jak i zdrowa.
Umiejętnościami, których nabrała, podzieliła się z Panią Małgosią z Pracowni Chleba i tak rozpoczęły współpracę. Sami jesteśmy swoimi lekarzami, mówi, i jesteśmy tym, co jemy. Cieszy ją, że może pomagać ludziom w utrzymaniu zdrowia. Wie, jak niełatwe jest przerzucenie się z dnia na dzień na bezglutenową dietę, a piekąc chleby oferuje swoją pomoc. Dostosowuje swe wypieki do potrzeb klientów, ma do nich podejście indywidualne. Ola to kobieta ceniąca naturę i zdrowie, która swą wiedzą i dobrocią dzieli się z nami poprzez swe wypieki.
Z Agą w zakresie kulinarnym współpracujemy od 2019 roku. To od niej mamy pyszne dania z dyni – kopytka, pasztet, zupę oraz sałatkę warzywną i ciasta.
To kobieta pełna pasji i życia. Jest zastępcą przewodniczącej w Kole Gospodyń Wiejskich w Lasowicach, z którymi jeździ na konkursy i festyny, śpiewa i gotuje.
W kuchni ceni obie strony medalu. Z jednej tradycję i dania, które był na stole u mamy, powracanie do korzeni, do kuchni przodków. Z drugiej strony lubi nowości i odkrywanie nowych smaków, jak chociażby szałwi użytej jako posypka do kopytek czy jako przyprawa do pasztetu z dyni.
Ciasta piekła całe życie. Mówi, że przepisami wymieniała się z koleżankami już w czasach szkolnych. Kiedy mówi o jedzeniu, w jej oczach błyszczy szalona iskierka, która sprawia wrażenie, że mogłaby wszystko wyczarować z odpowiednich składników.
Aga to również osoba bardzo połączona z naturą i pracą w ziemi. „Co nie posadzę i nie zbiorę, to nie zjem.” Nie kupuje w sklepie niczego, co może posadzić w swoim ogródku. Latem pracuje, by mieć zapasy na całą zimę i to spod jej dłoni wyrastają składniki do dań, które nam przygotowuje. Żyje według zasady „czerp z tego, co masz”. Nawet z chwastów, które porastają jej ogródek, stworzyła maść, która leczy stawy.
Praca Agi karmi zarówno jej ciało jak i ducha. „Robię to, co lubię”, mówi z radością. To wspaniałe móc jeść potrawy przygotowane przez tak pogodną i pełną energii kobietę!
Współpracujemy z nią od 2017 roku. Przygotowuje pyszne pierogi, krokiety, gulasze, kopytka, pasztety wegetariańskie. Jej ulubionym zajęciem w kuchni jest pieczenie ciast, a szczególnie marchewkowego. Mówi, że jest ono niepowtarzalne i to się jej podoba. Mama również pracowała w kuchni. Okazuje się, że Emilia jako dziecko nie widziała się w tym zawodzie, jednak, jak powiedziała, „życie robi swoje” i teraz to jej pasja.
Odbywała staż we Francji, przez wiele lat była szefem kuchni w kawiarni na Zamku w Malborku. Prowadziła też pizzerię oraz ma tytuł mistrza pralin. Kucharka Emila to nie byle kto! Kiedy spogląda w przyszłość widzi rozwój, jest chętna nowych pomysłów i przepisów. Interesuje ją kuchnia prowadzona według sezonów – współpraca z naturą idzie w parze z gotowaniem!
Znalazło się w jej życiu jednak coś ważniejszego od kulinariów – to jej dzieci. Czule mówi o tym, że dzieci ma się jedne. Ciekawe, czy pasja gotowania przejdzie na kolejne pokolenie.
Wspólpracuje z nami od 2019 roku. Dostarcza mleko, masło, śmietanę, twaróg i jajka.
Krowami zajmuje się od dwóch lat. To rodzinne dobro, którym wcześniej zajmował się jego ojciec, a niedługo chce się nimi zająć jego dorastający syn. Tata nauczył go przetwarzać mleko według prostych przepisów i ich się trzyma.
Sebastian to uśmiechnięty człowiek, który ceni sobie prostotę i ma wielkie serce do rodziny, którą bardzo kocha.

Produkty ze zdrowego ziarna to jedzenie o przywróconej naturalnej wartości odżywczej. Są wolne od zanieczyszczeń i zakłóceń wprowadzonych przez środowisko.
Wyroby, gdzie bazą surowcową są produkty ze Zdrowego Ziarna, cechują się lepszą jakością i smakiem oraz wzmacniają organizm. Wpływają na zdrowie i zadowalający wygląd. Dają one siłę, by mierzyć się ze zdarzeniami i przeciwnościami dnia codziennego.
Dbający o ich jakość, Adam, życzy konsumentom dobrej kondycji, zdrowia oraz przyjemnych doznań smakowych.
Z Kooperatywą współpracuje od roku. Produkuje zdrowotne nalewki, soki z bzu, przetwory i produkty bez cukru. Po wielu latach pracy w korporacji, zdecydowała robić to, co kocha i jeszcze bardziej zbliżyć się do natury.
Pasjonatka ziół – zbiera je przez prawie cały rok i suszy na napary oraz robi nalewki. Swoją pracą leczy i uświadamia i przynosi jej to wiele radości. Jej poczynania w kuchni można oglądać na filmikach Kuchni Ditte.
Z Anią współpracujemy od dawna, a słodkości dostarcza nam od 2020 roku. Cukiernictwem zajmuje się od 13 lat. Gdy jej teściowa zachorowała, została wrzucona na głęboką wodę do cukierni swych teściów. I tak rozpoczęła się przygoda, w której została do dziś. Poznała tajniki pieczenia słodkości, a torty artystyczne stały się jej pasją.
Alergie pokarmowe u jej dziecka spowodowały, że zainteresowała się zdrową żywnością i zaczęła tworzyć wypieki dla alergików oraz dla tych, którzy bardziej dbają o to, co jedzą. Widzi, że jest ich coraz więcej i zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne jest dbanie o zdrowie. Satysfakcję przynosi jej łączenie dobrego smaku ze zdrowiem i poczucie, że robi coś dobrego dla ludzi.
Ania chce poszerzać swą działalność, rozpowszechniać zdrowe jedzenie i czynić je coraz bardziej przystępnym dla klientów. Od niedawna pracuje głównie na własną rękę, tworząc produkty bezglutenowe, bez cukru oraz inne pyszności.
Na codzień ważne jest dla niej bycie w teraźniejszości, by cieszyć się każdą chwilą. Ćwiczy jogę i medytuje oraz korzysta z naturalnych terapii, by wspomóć swe zdrowie. Dba o zdrowy balans zarówno w swych wypiekach jak i w życiu.
Pan Zbyszek od 2017 roku tłoczy oleje dla odbiorców Kooperatywy. „Dostęp do informacji jest łatwy, dzięki czemu wzrasta świadomość”, mówi, spytany o to, jak zaczęła się jego przygoda z tłoczeniem. Chętnie robi coś dobrego dla innych, co pomaga im w utrzymaniu zdrowia i poszerza ich świadomość. Oleje przez niego tłoczone są bogate w witaminy i minerały, dzięki temu, że nie są poddawane wysokim temperaturom. Tłoczenie na zimno sprawia, że mają krótkie terminy przydatności, dzięki czemu spożywamy je świeże i łatwiej jest pamiętać o ich regularnym spożyciu, co jest bardzo cenne dla zdrowia.
W wolnym czasie pan Zbyszek interesuje się historią naszego regionu, sięgającą do zamieszkujących te tereny Sławian. Lubi też spędzać czas na świeżym powietrzu, szczególnie pod żaglami.
Warzywa i owoce dostarcza nam od 2017 roku. Ten kulturalny starszy pan ma w sobie mnóstwo energii i pasji do natury. Lubi spędzać czas na powietrzu – gdy pogoda dopisuje, rusza rowerem z Malborka do Stegny czy Kątów. Niestraszne mu długie dystanse, bo wie, że ruch to zdrowie.
Pan Jurek ma kilka działek nad Nogatem, na których uprawia warzywa i owoce dla siebie, swoich bliskich i Kooperatywy. W zbiorach znajdziemy marchew, cukinię, dynię, groszek, botwinkę, wiśnie i porzeczki. Jego ulubioną rośliną są jednak ziemniaki. Pan Jerzy nie używa na swych polach żadnej chemii czy maszyn, skrupulatnie więc plewi je ręcznie, a później sam wykopuje. Spytaliśmy, ile zebrał ich w zeszłym sezonie – to aż 700kg! Cóż za pełen życia i pasji do natury mężczyzna!
Zdradził nam też, że jest fanem muzyki z lat sześćdziesiątych – natki z jego pól tańczą z wiatrem do dźwięków The Doors i Animalsów.
Z Kooperatywą współpracują od samego jej początku. Zarówno Ania jak i jej mąż pochodzą z miast. Zawsze jednak było w niej marzenie o domu z historią. Kiedy kilkanaście lat temu zaczęli szukać, znaleźli go tu na Żuławach. Mieszkają w nim od kilkunastu lat, z psami, kotami i końmi. Zagłębienie się w mennickie korzenie gospodarstwa sprawiło, że w 2015 roku pojawiła się u nich pierwsza koza Mela. Rok później powstał pierwszy ser. „Lubię myśleć, że to dobre duchy tego domu prowadzą nas tą drogą” – mówi Ania.
Satysfakcję przynosi im własnoręczne przywracanie tegop miejsca do świetności oraz obcowanie z przyrodą. Bliskość i szczerość zwierząt oraz proste rytuały tworzą piękną codzienność. „Życie tutaj jest jak powrót do korzeni” – mówi Ania. – Czuję, że jestem bliżej istoty życia.” I w to piękne, proste i pracowite życie można zanurzyć się, jedząc ich sery.